środa, 30 maja 2018

Peeling- dlaczego jest tak ważny?

Peeling- dlaczego jest tak ważny?

Złuszczanie martwego naskórka to bardzo ważny element pielęgnacji, a zaraz po tonizacji najczęściej pomijany. O tym dlaczego tonizacja jest tak ważna pisałam tutaj KLIK, w dzisiejszym wpisie postaram się natomiast w przystępny i prosty sposób wytłumaczyć na czym polega złuszczanie martwego naskórka i dlaczego pomijanie tego kroku może prowadzić m.in. do powstawania niedoskonałości. 
Zacznijmy od tego, że na rynku mamy ogrom peelingów. Ze względu na metodę złuszczania możemy wyróżnić peelingi:

- mechaniczne
  • Scrub
  • Gommage
- mechaniczno-fizyczne
  • Kawitacyjny
  • Brushing
  • Dermabrazja laserowa
  • Dermabrazja klasyczna
  • Mikrodermabrazja
  • Oxybrazja
- enzymatyczne
- ziołowe
- chemiczne

.. ze względu na działanie:
- peelingi powierzchniowe- złuszczają tylko warstwę rogową 
- peelingi średniogłębokie- złuszczają komórki aż do warstwy kolczystej i ziarnistej naskórka
- peelingi głębokie- złuszczają wszystkie komórki warstwy naskórka, aż do granicy z warstwą brodawkową skóry właściwej

Ja skupię się dzisiaj na peelingach, których używamy w domu, czyli głównie na peelingach enzymatycznych i peelingach typu scrub, które działają wyłącznie na warstwie rogowej :). Jednak aby dobrze zrozumieć na czym polega złuszczanie martwego naskórka musimy na chwilę wrócić do budowy skóry ;).

Nasza skóra składa się z trzech warstw:
- tkanki podskórnej
- skóry właściwej
- naskórka

Naskórek zaś składa się z pięciu warstw:
- warstwy podstawnej
- warstwy kolczystej
- warstwy ziarnistej
- warstwy jasnej
oraz warstwy rogowej

W  potężnym skrócie- komórki (które znajdują się w naskórku) odbywają 28dniową podróż, którą zaczynają w warstwie podstawnej, tutaj komórki są żywe, zachodzą  podziały komórkowe, z czasem jednak komórki ulegają spłaszczeniu, tracą jądra i ulegają złuszczeniu. Dlatego nasz naskórek po miesiącu prawidłowej pielęgnacji może wyglądać zupełnie inaczej, warto o tym pamiętać. 


JAK DZIAŁA PEELING?
- usuwa nadmiar zrogowaciałego naskórka (zalegające martwe komórki naskórka mogą sprzyjać powstawaniu niedoskonałości!)
- poprawia krążenie w skórze (co ma wpływ m.in. na koloryt skóry)
- pobudza do wytwarzania w skórze nowych komórek
- odblokowuje ujścia gruczołów łojowych 
- reguluje pracę gruczołów łojowych
.. i co najważniejsze- jeśli na skórze mamy zbyt dużo martwego naskórka składniki aktywne, które zawarte są w kosmetykach nie są w stanie przeniknąć w głąb skóry. Czyli działają tylko na tej wierzchniej (rogowej) warstwie naskórka, a nie o to nam chodzi ;).

Z moich obserwacji i waszych wiadomości wywnioskowałam, że najczęściej sięgamy po peelingi typu scrub. Tutaj efekt złuszczania uzyskujemy dzięki drobinkom (które są zwarte w preparacie) delikatnie masując skórę (czyt. w sposób mechaniczny). W peelingach najczęściej znajdziemy zmielone łupiny orzechów włoskich, pestek moreli, brzoskwiń, cukier, korund.
Ja najczęściej sięgam po produkty z korundem ;). Korund choć drobny i niepozorny w kontakcie ze skórą przypomina stłuczone szkło. Należy obchodzić się z nim ostrożnie aby nie zrobić sobie krzywdy. Stosowany z rozwagą usuwa martwy naskórek, poprawia mikro-krążenie oraz oczyszcza skórę. Korund można kupić jako surowiec (klik) i dodawać do żelu/emulsji lub sięgnąć po produkt gotowy ;). Moim faworytem w tej kategorii jest peeling oczyszczający marki Sylveco.

Peeling marki Sylveco zamknięty jest w poręcznym opakowaniu z piękną szatą graficzną. Ogromny plus należy się za zakrętkę, która skonstruowana jest w taki sposób aby maksymalnie ułatwiać nam odkręcanie produktu. W środku zaś znajduję się na pierwszy rzut oka, wydawać by się mogło jednolita konsystencja, ale każdy kto miał już jakąkolwiek styczność z korundem  wie, że drobinki choć prawie niezauważalne są nad wyraz ostre.
Ten peeling do najłagodniejszych nie należy, ale o dziwo moja wrażliwa skóra po jego użyciu nie jest podrażniona, a wręcz cudownie gładka, oraz ukojona i nawilżona. Wydajność tego produktu jest powalająca , wystarczy użyć niewielkiej ilości, aby uzyskać zadowalający efekt, a zapach? Bardzo naturalny, rzeczywiście przypominający borówki! 


Peeling enzymatyczny
Jak działa? Składniki aktywne rozpuszczają keratynę, rozluźniają połączenia międzykomórkowe tym samym umożlwiając oderwanie martwych komórek naskórka. Peeling enzymatyczny najlepiej sprawdzi się u osób z cerą naczyniową, wrażliwą, suchą i dojrzałą. Chociaż tak naprawdę jest to peeling  odpowiedni dla wszystkich, warto jednak zaznaczyć, że dla osób z cerą tłustą może okazać się po prostu za słaby ;). Ja raczej rzadko sięgam po peelingi enzymatyczne, dlatego w tej kategorii mam tylko jednego ulubieńca (spokojnie nadrobię to ;)):

Samo przygotowywanie jest banalnie proste- peeling wystarczy wymieszać z wodą :). Następnie pędzelkiem rozprowadzamy produkt na twarzy, zostawiamy na 10-15min i zmywamy ciepłą wodą. Peeling nie powoduje podrażnień za to fajnie oczyszcza, wygładza, rozjaśnia i napina skórę. 

Warto pamiętać, że trądzik w fazie aktywnej (również różowaty!) oraz stany ropne na skórze są przeciwwskazaniem do wykonania jakiegokolwiek peelingu, ponieważ możesz rozniesieść stan zapalny. Mając rany i otarcia na skórze, również złuszczania nie wykonujemy, ponieważ możemy doprowadzić do powstania przebarwień oraz blizn.

Ale, ale...
Czy tylko twarz potrzebuje złuszczania? Nie :) Ciało i skóra głowy również. Nawet najlepsze balsamy nie są w stanie zagwarantować nam pięknej i gładkiej skóry jeśli zalega na niej martwy naskórek i choć odpada on codziennie samoistnie (w niewidoczny dla oka sposób) to regularne złuszczanie jest konieczne.

Tutaj macie moich ulubieńców do ciała:
Ideał! Pachnie dosłownie jak delicje- zapach jest słodki, intensywny, ale nieduszący. W takim towarzystwie wieczorny relaks gwarantowany :). Peeling nie tylko ładnie pachnie, ale pozostawia również skórę gładką, miękką, nawilżoną i delikatnie natłuszczoną. Ogromny plus za szklane opakowanie!

Doskonały odpowiednik peelingu Body Boom! Skład peelingu kokosowego wygląda następująco: kawa robusta, cukier trzcinowy, sól morska, kokos, masło kakaowe, olej ze słodkich migdałów, olej kokosowy oraz witamina E .. Cudo! Jeśli szukacie peelingu, który postawi was na nogi jak dobra kawa, jesteście na dobrej drodze :). Tutaj oprócz aromatycznej kawy przebija się słodka nuta truskawki lub rajskiego kokosa (w zależności od tego jaki wariant wybierzecie), ale jeśli lubicie zapach czystej, czarnej, mocnej kawy czytajcie dalej ;).

Peeling kawowy Efektima- Ideał dla kawoszy! 
Jeśli szukacie peelingu kawowego z prawdziwego zdarzenia, koniecznie zwróćcie uwagę na peeling marki Efektima, który dostępny jest m.in. w Rossmannie ;). Skóra po jego użyciu jest niesamowicie gładka i miła w dotyku!  

Tak, tak wiem zima już się skończyła, ale zdjęcie ma swój klimat także postanowiłam je tutaj "wepchać" ;). Jeśli lubicie peelingi z olejami, które dodatkowo natłuszczają skórę z całego serca polecam wam peelingi biolove lub bioamre (klik)
.... zawsze możecie również wykonać peeling samodzielne!


Cukrowe, w których skład najczęściej wchodzi olej, cukier i opcjonalnie wasz ulubiony olejek eteryczny lub....

Peeling solny! Pierwsza receptura z której jestem naprawdę zadowolona :). 
Łapcie przepis:
- pół szklanki soli himalaskiej 
- olejek lawendowy (kilkanaście kropel)
- olejek eukaliptusowy (kilka kropel)
- 2 łyżki rozpuszczonego masła shea
- olej z nasion truskawki 
- olej jojoba
Każdego oleju dodałam po jednej łyżce albo może dwóch.. szczerze mówiąc już nie pamiętam. Byłam pewna, że przepis zapisałam, ale jednak tego nie zrobiłam. Choć ja i tak zawsze modyfikuje jakiś przepis w trakcie, w taki sposób aby konsystencja mi odpowiadała. Co do samego przygotowania, jest ono banalnie proste- najpierw połączyłam wszystko co płynne, a później wymieszałam z solą. Ten peeling wyszedł dosyć suchy, czyli taki jak chciałam, ale... pozostawia taką delikatnie śliską, "olejową" powłokę. A zapach? Choć lawendy nie lubię, ten olejek lawendowy (klik) działa na mnie tak uspokajająco jak żaden inny. Idealny peeling na wieczór.

Peeling skóry głowy
Zawsze gdy tylko o nim wspominam widać z waszej strony niemałe zainteresowanie. Dlaczego warto wykonywać peeling skóry głowy? Mieszki włosowe mogą być "zapchane" przez resztki szamponu, oleju, odżywki czy maski nawet gdy nasze mycie jest prawidłowe(!) co może skutkować m.in. wypadaniem włosów czy nienadmiernym przetłuszczaniem się skóry głowy. 
Jakie korzyści płyną z regularnego używania peelingów do skóry głowy? 
- włosy stają się bardziej uniesione u nasady
- reguluję pracę gruczołów łojowych
- stymuluje wzrost włosów
- oczyszcza skórę głowy (na której może zalegać również martwy naskórek)
.. oraz sprawia, że lepiej wchłaniają się składniki aktywne zawarte w preparatach.

Tutaj macie zdjęcie jak wygląda skóra głowy przed i po wykonaniu peelingu ;)


Moim zdaniem różnica jest kolosalna! Gdy mieszki włosowe są "zapchane" skóra głowy mocno swędzi, jest to dla was sygnał- czas wykonać peeling skóry głowy!


Za efekty widoczne na zdjęciu powyżej odpowiedzialny jest właśnie ten peeling. Skład jest naprawdę mocno przeciętny, choć fakt były momenty, w których naprawdę bardzo mi pomógł, kolejnego opakowania jednak mimo wszystko nie kupię.
Na peelingi z zwartością cukru powinny uważać osoby cierpiące na łojotokowe zapalenie skóry głowy. Reszta bez obaw może ich używać lecz należy pamiętać, że nie ma tutaj mowy o jakimkolwiek tarciu! Ruchy powinny być delikatne jak przy uspakajającym masażu ;). Peelingi z zawartością cukru spłukujemy letnią/chłodną wodą.. raczej nikt z nas nie chce rozpuszczonego cukru we włosach ;).

Peeling możecie przyrządzić również samodzielnie z kawy, cukru i szamponu lub z glinki.


Na zdjęciu widzicie peeling, z kawy, cukru i szamponu. Proporcje zawsze były ruchome ;). 

(zdjęcie włosów jeszcze przed wypadaniem ;))

Mam nadzieję, że taki wpis będzie dla was pomocny. Pamiętajcie jednak, że zawsze najważniejszy jest umiar, ponieważ zbyt częste złuszczanie naskórka również nie jest wskazane ;). Złuszczanie raz w tygodniu można uznać za optymalne.

Koniecznie napiszcie w komentarzach jakie są wasze ulubione peelingi! ;)

wtorek, 1 maja 2018

#Ulubieńcy kwiecień 2018

#Ulubieńcy kwiecień 2018
Pierwsi ulubieńcy na moim blogu! ;) Ten miesiąc był naprawdę owocny, Targi LNE i sporo nowości kosmetycznych. Jeśli jesteście ciekawe jakie kosmetyki pozytywnie zaskoczyły mnie w tym miesiącu zapraszam do lektury ;).

 1. Alterra żele pod prysznic
Z tą marką mam dosyć niemiłe wspomnienia, postanowiłam jednak dać jej drugą szansę.. zdecydowanie był to strzał w dziesiątkę! Żel ma naprawdę przyjemną konsystencję, dobrze myje, nie wysusza ani nie podrażnia mojej wrażliwej skóry. Ogromny plus za skład i przyjazną dla portfela cenę. Produkty te nie zawierają SLS czy SLES dlatego podczas mycia nie wytwarza się ogromna ilość piany (w sumie to nie wytwarza się prawie wcale) ;). Wiem, że od dziecka jesteśmy uczeni, że czym więcej piany tym lepiej, ale gwarantuję, że produkty te myją tak samo dobrze jak typowo drogeryjne, a nawet lepiej! Te dwa zapachy skradły moje serce!

2. WHAMISA Hydrożelowa maska w płacie   
Już sam płat zrobił na mnie potężne wrażenie! Milutki, żelowy i świetnie dopasowujący się do twarzy (dzięki temu, że podzielony jest na dwie części). Po nałożeniu maski odczuwalne jest mrowienie a wręcz podszczypywanie skóry, nie jest to nieprzyjemne uczucie choć naprawdę intensywne. Myślę, że to właśnie takie delikatne drażnienie skóry poprzez mrowienie sprawia, że po ściągnięciu maski skóra jest maksymalnie napięta! Nie mylić z nieprzyjemnym ściągnięciem skóry ;). Skóra jest również rozjaśniona, odżywiona, sprężysta, a zmarszczki mimiczne pod oczami są wygładzone, efekt ten utrzymywał się jeszcze na następny dzień po użyciu maski! Genialna, a skład? Marzenie! Jeśli szukacie maski, która zadziała jak zastrzyk energii dla skóry to ten produkt sprawdzi się do tego idealnie!
 

Najdroższe kosmetyki do pielęgnacji włosów w mojej kolekcji. Długo wahałam się nad zakupem dlatego koniec końców skusiłam się na produkty o pojemności 60ml. Dla porównania kupiłam dwie wersje aby sprawdzić czy rzeczywiście się czymś różnią. Oj, różnią się i to diametralnie! W końcu producent nie kłamie i piszę prawdę ;). Zacznę od wersji nawilżającej. Dla mnie po prostu ideał w każdym calu! Cudownie koi wszelkie podrażnienia, nawilża skórę głowy a gdy czułam, że łzs chce na nowo powrócić ten szampon załagodził sprawę! Coś niesamowitego, tym bardziej, że moje leczenie było naprawdę długie, a moja skóra głowy przez długi czas była narażona na działanie sterydów.. Zauważyłam również różnicę w kondycji włosów- stały się bardziej sypkie, błyszczące, lepiej się rozczesują. Choć i dla mnie szampon to tylko szampon i ma za zadnie po prostu dobrze umyć skórę głowy, ten robi znacznie więcej ;). Skład jest fenomenalny, tutaj macie klika słów od producenta (które rzeczywiście pokrywają się ze składem): 
"Łagodny szampon przeznaczony do wrażliwej i suchej skóry głowy, oparty na 28 zróżnicowanych składnikach naturalnych. Skutecznie usuwa zanieczyszczenia, odświeża, pH na poziomie 4,5 dba o idealną równowagę. Duża zawartość aloesu sprawia, że skóra głowy jest głęboko nawilżona a włosy delikatne, błyszczące i wygładzone.
Olej z orzechów laskowych, dzięki dużej zawartości fitosteroli oraz fosfolipidów zmniejsza uciekanie wody (TEWL), co daje uczucie nawilżenia aż po same końce. Bazą kosmetyku jest wyciąg z młodego jęczmienia, źródło witamin z grupy B, C, E, K, minerałów i aminokwasów, które odżywiają i regenerują skórę głowy. Inozytol zawarty w łuskach ziaren zbóż, wpływa na dotlenienie mieszków włosowych i ich odżywienie, co za tym idzie poprawia się kondycja włosów oraz hamuje ich wypadanie. Fermentowana woda ryżowa pobudza wzrost włosów, wygładza je i uelastycznia"
Fakt rzeczywiście zauważyłam, że włosów wypada mniej, a mam z tym potężny problem ;). Dużo osób zauważyło również, że widać znaczny przyrost włosów choć nie używałam żadnych produktów (oprócz tego), które mogłyby na to wpłynąć. Teraz płynnie przejdźmy do wersji odświeżającej ;). Oba produkty posiadają taką samą śliską konsystencję, która dobrze się pieni, ale tak naprawdę to jedyna ich wspólna cecha ;). Szampon odświeżający to istny powiew świeżości i mówię (w sumie to piszę) całkiem serio ;). Na samym początku uwagę przyciąga zapach- intensywny, ziołowy, ale przebija się nutka limonki? Przynajmniej ja tak ten zapach odbieram ;). Rzeczywiście odświeża oraz łagodzi świąd skóry głowy (niestety wiem o czym mówię). Na pewno sięgnę po ten szampon ponownie gdy moja skóra będzie mieć problem z nadmiernym wydzielaniem łoju. Dodatkowo przedłuża świeżość włosów! Nawet do 4dni po umyciu nadal wyglądały dobrze. W tym miejscu muszę również zaznaczyć, że zawszę myje tylko skórę głowy, a włosy myje sama spływająca piana, uwierzcie mi na słowo- to wystarcza i wszystkie osoby, które przekonałam do takiego mycia (ja tak włosy myję od zawsze) są zadowolone niezależnie od gęstości włosów ;).


Genialny produkt, choć przyznam szczerze wyobrażałam sobie go całkiem inaczej. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką konsystencją! Mocno zbita, jednak po rozmasowaniu w dłoniach staję się delikatnie oleista. Pasta ta miała poważną konkurencję- balsam Czarszki oraz olejek Resibo, jednak jak się okazało jest to zupełnie inny produkt- ideał do cery mieszanej i tłustej. Nie pozostawia na skórze tłustego filmu, nawilża, ale zarazem skutecznie oczyszcza, odświeża, rozjaśnia, zmiękcza oraz zmywa makijaż. Po raz pierwszy miałam tak nawilżoną a zarazem super oczyszczoną skórę! Osoby z cerą tłustą  powinny zwrócić szczególną uwagę na ten produkt, ponieważ pasta nie narusza bariery wodnolipidowej. Najczęściej produkty drogeryjne dla osób z cerą tłustą w składzie mają silne detergenty, które właśnie ją naruszają. W tym momencie skóra zaczyna produkować jeszcze większe ilości łoju aby się bronić. Efekt? Mamy cerę, która przetłuszcza się jeszcze bardziej niż wcześniej. Warto czytać skład aby takich niemiłych rozczarowań uniknąć! ;)
+ pasta posiada certyfikat ECOCERT oznacza to, że składniki  pozyskiwane są z odnawialnych źródeł, ulegają całkowitej biodegradacji i spełniają wymogi stawiane - naturalnym surowcom przez ECOCERT

Fresh&Natural, pasta do mycia twarzy z melisą i szałwią

 
5. Etja, olej z pestek moreli 
Naturalny, nierafinowany, kosmetyczny, tłoczony na zimno olej otrzymywany z pestek moreli, który zawiera nienasycone kwasy tłuszczowe, witaminy A, B i E. Mój nowy ulubieniec do olejowania włosów, a miał naprawdę mocną konkurencję ;). Od ponad roku wielbię olej jojoba i już straciłam nadzieję , że jakikolwiek olej zdoła mu dorównać, a jednak. Moje kręcone, cienkie, wysokoporowate włosy pokochały ten olej od pierwszego użycia! Zarówno po dosyć krótkim (4-5h) jak i całonocnym olejowaniu wyglądają świetnie! Skręt jest cudownie podkreślony, a wręcz "wyciągnięty" z włosów, są sypkie, cudnie zregenerowane, zdyscyplinowane (ale nie są jednocześnie obciążone), błyszczące i zabezpieczone przed uszkodzeniami. Olej z pestek moreli okazał się również świetnym zamiennikiem silikonowego serum, choć myślę, że miesiąc to zbyt krótko aby wyrokować. Jednak na ten moment nakładam go również na suche końcówki i nie zauważyłam nowych uszkodzeń. Ogromnym plusem tego produktu jest cena- olej kosztuje ok. 8-12zł w zależności od sklepu ;). Warto pamiętać, że olej należy zawsze nakładać na podkład nawilżający, ponieważ oleje nie mają właściwości nawilżających. U mnie jako podkład nawilżający najczęściej służy żel aloesowy lub glutek z siemienia lnianego.

6. "Młodziej, piękniej, zdrowiej" Juliia Bator
Wiem, wiem to nie jest kosmetyk, jednak muszę o niej wspomnieć! Świetna książka dla osób, które chcą poukładać sobie w głowie informacje o zdrowych nawykach. Autorka stara się "dotknąć" każdej sfery naszego życia, nie skupiając się tylko i wyłącznie na jednej kwestii. Wszystko napisane jest prostym i przyjemnym jękiem. Z całego serca polecam jeśli szukacie ogromnej dawki motywacji i inspiracji ;).

7. EcoLab, Nawilżająca pianka do twarzy
Nie sądziłam, że aż tak się polubimy... jest genialna! Konsystencja przerosła moje wszelkie oczekiwania! Pianka dosłownie delikatnie otula naszą skórę. Nie podrażnia ani nie wysusza, za to cudownie koi i nawilża. Skład jest naprawdę cudny, większość składników jest pochodzenia naturalnego, nie ma substancji, które w jakikolwiek sposób mogą naruszać płaszcz wodnolipidowy. Idealna do codziennego stosowania!

EcoLab, Nawilżająca pianka do twarzy


8. Natura Siberica, Syberyjska pasta dla wrażliwych zębów
Genialna pasta z dobrym składem! Odświeża oddech, dobrze myje i co najważniejsze nie podrażnia szkliwa ;). Nie kosztuje miliony monet, za to jest na maksa wydajna i rzeczywiście działa. Koniecznie wypróbujcie jeśli jesteście w trakcie poszukiwań pasty z dobrym składem ;).



Koniecznie dajcie znać w komentarzach czy widzicie tutaj również swoich ulubieńców! ;)

niedziela, 8 kwietnia 2018

Oczyszczanie skóry olejami

Oczyszczanie skóry olejami

OCM

OCM staję się coraz popularniejszą metodą oczyszczania twarzy. Nie bez powodu ;). Po oleje sięgamy już nie tylko podczas pielęgnacji włosów, ale również twarzy i ciała. W końcu doceniamy moc matki natury!


Oleje czyli tłuszcze oprócz tego, że natłuszczają skórę działają nawilżająco- w skład lipidów warstwy rogowej wchodzą m.in. wolne kwasy tłuszczowe (aż w 28%). Warstwa ta chroni nas przed nadmierną utratą wody co również ma wpływ na nawilżenie skóry, m.in. przez zbyt dużą utratę wody skóra staję się odwodniona. Regulują przenikanie przeznaskórkowe, pracę gruczołów łojowych, oraz każdy olej ma swoje wyjątkowe właściwości.
Oleje mogą zwalczać wolne rodniki, wspomagać ochronę przeciwsłoneczną (ale oleje nie są filtrami stabilnymi, dlatego nie zastąpią tradycyjnych filtrów!), działać przeciwzapalnie, antybakteryjnie, odkażająco oraz przeciwzmarszczkowo. Dlatego tak ważne jest to aby olej dobierać kierując się aktualnymi potrzebami skóry ;).

WAŻNE!
Olej, który został podany procesowi rafinacji zostaje oczyszczony z substancji zapachowych, smakowych i kolorystycznych, ale nie tylko! Zostaje pozbawiony również wielu cennych kwasów tłuszczowych oraz składników odżywczo-pielęgnacyjnych (np. witamin). Oleje rafinowane najczęściej działają jedynie natłuszczająco! Dlatego przy zakupach warto sięgnąć po oleje zimnotłoczone nierafinowane.
 

Dzisiaj skupię się na samym oczyszczaniu skóry olejami! ;) 

Na czym to polega? Po prostu płyn micelarny zastępujecie olejami. Możemy sięgnąć po produkty gotowe (na których dzisiaj się skupię) lub przygotować jakiś olejek samodzielnie (was mogę odesłać na profil mojej imienniczki Eweliny z profilu dbajnatulnie, która na swoim Instagramie dzieli się takimi przepisami w prosty i przystępny sposób). Następnie olejek z twarzy należy zmyć emulsją/pianką/żelem- wszystko zależy od tego czego używacie na co dzień. Cały dalszy, pielęgnacyjny algorytm pozostaje bez zmian. 
Dzisiaj przedstawię wam dwa produkty, których używam od ponad dwóch miesięcy i podzielę się z wami moimi luźnymi przemyśleniami na temat tej metody ;). 

 Aksamitny balsam Czarszki  

Sobotni, zimowy poranek, dzień moich urodzin.. Od rana czatuje przed komputerem, namiętnie odświeżając stronę https://czarszka.pl/ ... Czarszka balsamy wrzuca na stronę właśnie co sobotę. Czy to był znak? Jestem przekonana, że tak ;). Gdy tylko zobaczyłam, że są już dostępne, od razu do koszyka wrzuciłam swój upragniony prezent. Powiem tak- zapewne czatować na ten produkt będę jeszcze nie raz! 
Piękna, a zarazem prosta szata graficzna, solidny, szklany słoiczek i ta myśl, że Czarszka sama przygotowuję i pakuję balsamy- bezcenna ;). 


Teraz przejdźmy do konkretów ;). Balsam służy nam do demakijażu lub masażu twarzy i w obu przypadkach sprawdza się genialnie. Demakijaż tym produktem to dosłownie czysta przyjemność! Masełkowata konsystencja (co myślę, że widać na zdjęciu) po kontakcie ze skórą staje się bardziej oleista. Kosmetyk kolistymi ruchami należy rozprowadzić na całej powierzchni twarzy ;). Bez najmniejszych problemów usuwa calutki makijaż i choć mam bardzo wrażliwe oczy, nie cierpią nadmiernie podczas demakijażu (mgła przed oczami może pojawić się gdy użyjemy nadmiernej ilości produktu). Muszę przyznać, że sam demakijaż jest wręcz ekstremalnie przyjemny, a skóra po każdym użyciu jest niesamowicie gładka, mięciutka i przyjemna w dotyku! Balsam na skórze pozostawia delikatną oleistą warstwę. Warstwa ta jednak pod wpływem żelu czy emulsji w znacznym stopniu zmywa się z twarzy ;). To cudo zdecydowanie pomogło przetrwać mojej skórze największe mrozy! Gdy za oknem było -20 °C, a w mieszkaniu ciągle było włączone ogrzewanie (co równoznaczne jest z suchym powietrzem i ciągłą, wręcz ekstremalną zmianą temperatur) moja skóra wyglądała naprawdę dobrze! Balsam ma delikatnie cytrynową woń i choć nie przepadam za tym zapachem tutaj jest naprawdę przyjemy.

Jednak największą zaletą moim zdaniem jest skład, ideał!
INCI: Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Mangifera Indica (Mango) Seed Butter, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Olea europaea (Olive) Fruit Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Arnica Montana Infused Oil, Citrus Grandis (Grapefruit) Oil, Citrus Sinensis (Sweet Orange) Oil, Citrus Nobilis (Mandarin) Oil.


Ważne!
Najczęściej zadawanym pytaniem na moim instagramie jest- "Czy ten produkt będzie mnie zapychać?'. Moja odpowiedź zawsze brzmi podobnie ;). Każda substancja może zapychać, każda! Owszem oleje są potencjalnie komedogenne (czyli mogą zapychać ujścia gruczołów łojowych), ale nie muszą. Najlepszym sposobem jest zapisywanie w notesie/zeszycie substancji, które nam szkodzą i unikanie ich. Pamiętajcie o najważniejszym- nigdy nie zapycha was produkt, a jedna lub ewentualnie kilka substancji w składzie! Jeśli jakiś olej spowodował u was wysyp niedoskonałości to nie jest to równoznaczne z tym, że każdy olej na waszej skórze będzie zachowywał się podobnie. Kupując produkt nie sugerujcie się opinią innych a składem! Wybierajcie te substancje, które wasza skóra lubi, a tych, których "nie trawi" unikajcie ;).


Kolejnym produktem jest olejek do demakijażu marki Resibo.
W składzie znajdziemy m.in olej lniany, olej z pestek winogron, olej abisyński oraz olej awokado :), a pełny skład prezentuje się następująco: 
Linum Usitatissimum Seed Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Crambe Abyssinica Seed Oil, Persea Gratissima Oil, Tocopherol, Leptospermum Scoparium Branch/Leaf Oil, Parfum, Limonene. 

Szczerze mówiąc mam mieszane odczucia ;). Olejek moim zdaniem ma zbyt wodnistą konsystencję, przez co do najwydajniejszych nie należy. Dobrze oczyszcza skórę z makijażu, jednak nie radzi sobie z cięższym podkładem. Paradoksalnie częściej sięgam po ten olejek gdy makijażu na skórze nie mam. Mam wrażenie, że wtedy jego działanie jest efektywniejsze. Świetnie oczyszcza skórę z zanieczyszczeń, kurzu czy pyłu. Działa przeciwzapalnie, koi wszelkie podrażnienia, przyspiesza regenerację naskórka. Olej z pestek winogron jest najbogatszym źródłem kwasu linolowego oraz witaminy E. Zwiera sporą dawkę witaminy B6, lecytyny i flawonoidy, dzięki czemu jest również świetnym antyoksydantem ;). Moim zdaniem olejek najlepiej sprawdzi się u osób z cerą mieszaną i tłustą, dzięki swoim przeciwzapalnym, przeciwbakteryjnym i normalizującym właściwościom. 


Ważne!
Wolne rodniki to atomy lub grupy atomów, które mają niesparowane elektrony. To powoduje, że wolne rodniki zaczynają atakować m.in. związki organiczne stanowiące główny budulec skóry: białka (kolagen i elastynę), tłuszcze, DNA i inne organiczne składniki budujące naszą skórę oraz cały organizm. Wolne rodniki powstają m.in. pod wpływem promieniowania słonecznego, palenia papierosów, zanieczyszczeń, ekspozycji na metale ciężkie, spożywania niezdrowych tłuszczy trans. Mają również swoje zalety- walczą z drobnoustrojami (choć działanie negatywne jest o wiele silniejsze). W prosty jednak sposób można się przed nimi bronić, wprowadzając do swojej diety i pielęgnacji antyoksydanty. Do najsilniejszych antyoksydantów zaliczamy: witaminę C, E, kwas ferulowy, koenzym Q10, ale również ekstrakt z zielonej herbaty, owocu grantu, kurkumę, oleje z pestek malin, nasion chia, owoców acai i rokitnika, olej sezamowy oraz olej tsubaki.


Podsumowanie
Metodę oczyszczania olejami polecam każdemu! Niestety oleje przez wciąż panujące stereotypowe myślenie nie są wystarczająco doceniane, a szkoda. Dobrze dobrany olej powinien przynieść naprawdę ogrom korzyści zarówno skórze tłustej jak i suchej! 
Moja mieszana cera również pokochała metodę OCM, a po dwóch miesiącach zauważyłam znaczną poprawę kondycji mojej skóry! Z obu produktów jestem jak najbardziej zadowolona jednak aksamitny balsam Czarszki moim zdaniem lepiej sprawdzi się u osób z cerą suchą, a olejek Resibo u osób z cerą mieszaną i tłustą :). 



Naszedł czas na testowanie kolejnych nowości, piszcie w komentarzach jakie olejki Wy polecacie oraz czy jesteście przekonane do metody OCM! :)

















środa, 4 kwietnia 2018

Czy pięlęgnacja jest najważniejsza?

Czy pięlęgnacja jest najważniejsza?
Czy pielęgnacja jest najważniejsza w walce o piękną, zdrową skórą? 
.......otóż nie ;). Pielęgnacja to tak naprawdę jedynie dodatek choć tak często o tym zapominamy ;).


Najczęściej zdrową, piękną cerę uzależniamy od ilości posiadanych kosmetyków. Niestety wpędzamy się tym samym w błędne koło. Kupujemy coraz więcej kompletnie nie zastanawiając się po co i dlaczego. Pod wpływem promocji lub reklamy kupujemy kolejny, bezużyteczny kosmetyk z całym syfem w składzie, zamiast kupić jeden ze świetnymi składnikami aktywnymi. Tutaj tworzy się jednak kolejny kontratak- ja używam, nie szkodzi mi, a wręcz przeciwnie, on naprawdę działa! Wtedy czuję, że napotkałam mur, którego naprawdę nie mam ochoty przebijać.
Jeszcze rok temu moje poglądy były DIAMETRALNIE inne, bo wciąż z każdej strony czułam się atakowana.. Nikt nie tłumaczył mi dlaczego te składniki są szkodliwe, dlaczego poleca mi naturalną pielęgnacje. Miałam wrażenie, że nikt nie chce mi pomóc, a jedynie zaatakować, wytknąć błędy i udowodnić jak mało wiem. Poniekąd niektóre osoby osiągnęły zamierzony cel ;). W końcu zadałam sobie pytanie- co ja tak naprawdę wiem o skórze? Stojąc przed szafką pełną kosmetyków (a było ich naprawdę duuużo ;)) przyznałam szczerze, że niewiele ;). Uświadomiłam sobie, że samo posiadanie kosmetyków nie prowadzi do niczego i wtedy wszystko powoli zaczęło się zmieniać. Nie trwało to kilka dni czy tygodni. Mijały długie miesiące a ja wciąż czułam, że wiem niewiele. Nadszedł jednak etap, w którym zaczęłam zwracać uwagę na to jak dużo błędnych informacji krąży w internecie ;).  Potężnym krokiem było rozpoczęcie studium choć nawet wtedy czułam na sobie presję i oddech innych tzw. "cioć dobrych rad", które nie mają nic wspólnego z tym zawodem, za to rad mają całe mnóstwo :). Wszystko tak naprawdę  uzależnione jest od tego na jakich wykładowców trafisz, jakie będą wymagania w danej szkole, oraz od tego jak będą wyglądać wykłady i zajęcia. Kosmetolog a kosmetyczka posiadają inną wiedzę choć obie pracują na tym samym narządzie- skórze. Zawsze jednak powtarzać będę, że najważniejsze jest to co robimy w swoim zakresie. To ile się uczymy, czy robimy coś z pasji, jak bardzo się angażujemy ;). Uwierz, że jak czytam niektóre wypowiedzi dziewczyn po kosmetologii ręce mi opadają  i mam wrażenie, że jedyne co robiły na tych studiach to ściągi. Przykre.


Przejdźmy jednak do konkretów, dopóki nie rozumiesz budowy skóry, funkcji jakie pełni oraz tego jak na naszą skórę działają dane substancje, każdy może wcisnąć Ci największy kit. Koniec kropka.
Jak to możliwe, że substancje przenikają w głąb skóry? W zależności od typu i wielkości cząsteczek danej substancji przenikają one przez barierę warstwy rogowej drogą przezkomórkową, międzykomórkową, przez mieszki włosowe oraz gruczoły łojowe. Substancje zawarte w kosmetykach nie wpływają jedynie na warstwę rogową, ale mogą mieć również wpływ np. na układ hormonalny, nerwowy oraz mogą sprzyjać rozwojowi nowotworów (nie tylko skórnych)! Jednak przemysł kosmetyczny to ogromne pieniądze i nie bez powodu do reklamowania szkodliwych substancji zatrudnia się znane i budzące zaufanie buźki! ;) Zapewne nie raz usłyszysz, że jest to produkt przebadany dermatologicznie! Dla mnie nie jest to żadna gwarancja jakości. Pamiętaj, że nawet szkodliwe substancję są dopuszczone do sprzedaży, co potwierdza sam fakt, że co jakiś czas pojawią się nowe regulacje prawne, które ograniczają lub całkowicie zakazują stosowania niektórych substancji. Dlatego to w Twojej kwestii leży aby sprawdzać co nakładasz na skórę!

Zmiany, a reakcja społeczeństwa... ;)
No cóż jeśli myślisz, że inni zaczną bić Ci brawo i wspierać w zdrowych nawykach to na 90% niestety kochana się przeliczysz ;). Szczerze mówiąc ja byłam zszokowana ilością ekspertów! Dopóki na instastory wstawiasz zdjęcia z miłych wieczorów z chipsami w rękach wszystko jest ok! Pokaż tylko zdrową żywność to dowiesz się o milionach przeciwwskazań, o tym jakie owoce i warzywa są chemiczne i sztuczne (oczywiście niestety w jakimś tam stopniu to jest fakt, dlatego ja staram się kupować zawsze warzywa na targu) oraz milion rad jak i co powinnaś jeść ;). Trochę śmieszy mnie to, że najgłośniej krzyczą ludzie, którzy sami nie mają motywacji do żadnych zmian. 
Ja jestem osobą niezwykle upartą i zawziętą. Jeśli coś sobie postanowię to koniec i nie raz udowodniłam jaką mam silną wolę. Mogę szczerze przed sobą przyznać, że większość spraw, które zaczynam kończę, niezależnie od tego jak jest ciężko. Tak również było z papierosami ;). Nie będę się tutaj rozwodzić nad szkodliwością palenia, ponieważ sprawa jest raczej oczywista. Papierosy to nasz cichy zabójca i tutaj nie powinniśmy mieć żadnych wątpliwości. Ta zmiana wymagała ode mnie ogromnego samozaparcia, ponieważ uwielbiałam te momenty i to właśnie takie zmiany są najtrudniejsze. Zrezygnować z czegoś co lubimy na rzecz naszego zdrowia, ale przyznam szczerze, że było warto :). Skóra rzeczywiście stała się bardziej promienna, „świeża" i rozjaśniona!


Papierosy sprawiają, że komórki wolniej się regenerują, cera ma tendencję do wyprysków oraz zaskórników, jest niedotleniona, a pod wpływem zaburzeń procesu produkcji fibroblastów odpowiedzialnych za powstawanie kolagenu i elastyny traci jędrność i elastyczność. 


Teraz czas na dietę ;). O tym, że żywność ma potężny wpływ na wygląd naszej skóry słyszałaś zapewne nie raz. To z żywności w głównej mierze czerpiemy składniki odżywcze, które są nam niezbędne w walce o piękną i zdrową skórę! Skóra tak naprawdę jest odzwierciedleniem naszej diety ;). Jeśli Twoja dieta opiera się głównie na produktach przetworzonych, pijesz dużo alkoholu, palisz papierosy, a po warzywa i owoce sięgasz sporadycznie, Twoja skóra staje się wiotka, przesuszona, szara,
„bez życia". Brakuje jej m.in. cennych witamin, które są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu!
Ja do swojej diety wprowadziłam dużo warzyw i owoców. Wyrobiłam sobie nawyk picia choć jednego zrobionego przeze mnie koktajlu w ciągu dni, od dwóch lat regularnie pije przynajmniej 1,5l wody dziennie, słodzę ksylitolem, jeśli solę to tylko solą himalajską, staram się pić jak najmniejszą ilością gazowanych napojów oraz jeść ostatni posiłek minimum cztery godziny przed snem. Jeść jak najmniej przetworzonej żywności, produktów typu fast food, spożywać mniejszą ilość mięsa, za to wprowadzać do swojej diety więcej produktów fermentowych ;).
Pamiętaj, że dieta ma ogromny wpływ na stan naszej cery! Często szkodzi nam np. mleko ;). Mleko staje się coraz słabszej jakości przez modyfikowaną paszę oraz leki, które podawane są zwierzętom. Rzadko kiedy mamy dostęp do mleka prosto od krowy i sięgamy po pierwsze i najczęściej najtańsze mleko dostępne w supermarkecie. Oczywiście tutaj mocno generalizuję- jednak gdy od miesięcy zmagamy się z trądzikiem w linii żuchwy warto wykonać testy w kierunku alergii ;). Np. moją  zmorą są mandarynki i pomarańcze, które kocham miłością prawdziwą, niestety mój organizm najwyraźniej niekoniecznie ;). Po zjedzeniu większej ilości (mam na myśli np. 3-4 mandarynki) bóle brzucha są wręcz nie do niezniesienia a moja twarz wygląda jak jeden wielki wulkan ;). Przy okazji kolejnej wzmianki o owocach podaje wam link (klik) do świetnego wpisu odnośnie mycia warzyw i owoców- szczególnie tych z hipermarketów ;).
W kwestii dietetyki nie jestem żadnym ekspertem jednak staram czytać jak najwięcej książek i wprowadzać do swojego życia jak najwięcej zdrowych nawyków, ale szczerze byłam zszokowana reakcją wielu osób. Dopóki tak jak wspomniałam wyżej, siedzisz na sofie z paczką chipsów jest ok, wyjdź z szeregu a już okazuję się, że wokół Ciebie jest mnóstwo ekspertów z dziedziny dietetyki ;). To nie tak, że nie biorę sobie rad innych do serca, wręcz odwrotnie, ale jeśli osoba, która sama codziennie wcina kilka batoników, pije jedynie napoje kolorowe lub kawę nagle daje mi złote rady czerpiąc informacje jedynie z forum internetowych mam ochotę strzelić sobie w głowę ;). Ja małymi kroczkami dążę do swojego wyznaczanego celu. Powoli, ale mam wrażenie, że niektóre osoby chcą aby człowiek zmieniał swoje nawyki najlepiej od razu i na wszystkich polach ;). Niestety tak to nie działa :). Pamiętajcie małymi kroczkami a do celu i tą zasadą kieruję się w swoim życiu. Jak każdy z nas mam gorsze chwile gdy nie wszystko idzie po mojej myśli, ale grunt to iść do przodu i nie przejmować się małymi potknięciami ;).
Ps. Jeśli wy możecie mi polecić dobre książki odnośnie żywienia piszecie w komentarzach z chęcią poszerzę swoją wiedzę! :) 

Czas na sen. 
Czas w którym nasz organizm się regeneruje i odpoczywa. Ile z nas dba o to aby nasz sen był higieniczny? Zapewne niektóre z was złapały się za głowę myśląc, że całkiem mi już odwaliło. Ja szczerze mówiąc, nigdy nie myślałam, że sen może być "niehigieniczny", nigdy nie przywiązywałam do snu jakieś większej wagi. Chodziłam spać bardzo późno, wstawałam jeszcze później, mój sen był nieregularny, płytki a przed zaśnięciem zawsze siedziałam na telefonie lub oglądałam tv. Zero wyciszenia. Niestety na tę zmianę daje sobie więcej niż rok, ponieważ jest ona dla mnie niezwykle trudne... i jak zwykle stosuję tutaj zasadę tzw. małych kroczków ;). Uwierz, że wtedy o wiele trudniej o demotywacje na samym starcie ;). 
Jakie kryteria powinien spełniać sen aby uznać go za higieniczny? W pomieszczeniu nie powinno być żadnych urządzeń elektronicznych (u mnie na ten moment jest to niewykonalne- w mieszkaniu, które wynajmujemy jest tylko jeden pokój ;)), w pomieszczeniu powinna panować całkowita ciemność oraz cisza (kurczę tutaj kolejny problem... od ponad dwóch lat próbuje wytłumaczyć Bibi, że chodzenie po mnie o 5 nad ranem nie jest świetnym pomysłem, niestety bezskutecznie), kłaść powinniśmy się około godziny 22 (między godziną 22 a 6 rano organizm najlepiej się regeneruję) a wyciszanie zacząć około godziny 21. No cóż każda z nas wie, że spełnienie tych wszystkich wytycznych dla większości z nas jest po za zasięgiem, ale warto wybrać sobie choć jeden punkt i wprowadzić go w swoje życie. Mała zmiana a cieszy :).

Stres
Wciąż licytujemy się kto ma gorzej, trudniej, a kto łatwiej. Wiesz co jest najważniejsze? Przestać się porównywać. Mówiąc szczerze, mi zatruło to większość mojego życia. Ostatni rok mogę zaliczyć do najgorszego okresu w moim życiu. Miałam w sobie ogrom żalu i pretensji, ale obiecałam sobie, że w tym roku biorę się w garść. Dzisiaj dziękuję Bogu za to, że miałam troszeczkę trudniej. W ten rok weszłam naprawdę z pozytywnym nastawieniem i wiesz co? Nagle wszystkie sprawy wydały się bardziej błahe ;). Najgorsze czym przypłaciłam to własnym zdrowiem, czego nie odkupię za żadne pieniądze. Po tym wszystkim czułam się jak wrak człowieka- moja odporność jest równa zeru. Chociaż zawsze byłam zdrowa jak ryba, a jedyne co mnie łapało to przeziębienie na góra kilka dni, na ten moment łapie wszystko jak leci. Od lat nie gorączkuje a podczas choroby moja temperatura spada do 35 stopni, do tego problemy ze skórą- silne alergie, które do tej pory nigdy nie miały miejsca. Przeszłam ostre łojotokowe zapalnie skóry głowy, mam również potężny problem z wypadaniem włosów ;). Do tego problemy z układem pokarmowym oraz silne bóle głowy. W końcu powiedziałam sobie stop! Wciąż zastanawiałam się nad tym czego oczekują ode mnie inni, zapominając tak naprawdę o tym czego ja chcę i pragnę. Stres towarzyszył mi do samego rana aż do nocy nie pozwalając spać ani jeść (lub wręcz odwrotnie każdy problem zajadałam). Jak myślisz moja cera wyglądała wtedy świeżo i promiennie? Zdecydowanie nie ;). Wory miałam wręcz po kolana, skóra była wiotka, szara, bez życia. Dziś i Tobie mówię, że stres to cichy zabójca i jego skutki odczuwamy jeszcze przez długie miesiące czy lata, nawet gdy nasz poziom stresu został już dawno "unormowany" ;).


Aktywność fizyczna
No cóż jak wygląda aktywność większości kobiet (w tym moja;)) zapewne się domyślacie- wszędzie autem, szybko, a spacer co najwyżej do sklepu. Jednak i tutaj sprawdza się zasada małych kroków- zaczęłam więcej spacerować, ruszać się a w planach mam nawet krótkie treningi może bieganie? Najważniejsze jest to aby regularnie się dotleniać i ruszać by jak najdłużej cieszyć się sprawnością fizyczną! Ja nawet po krótkim spacerze czuję się znacznie lepiej, mam więcej energii oraz motywacji a to już bardzo dużo!

Co jeszcze chce zmienić?
Na pewno zamontuję filtr w łazience ;). Dlaczego? Ponieważ woda, która leci z kranu śmierdzi chlorem wręcz na kilometr a niestety nasza skóra wszystkie substancje chłonie jak gąbka! Na pewno wymienię również wszystkie kosmetyki kolorowe oraz zacznę zwracać większą uwagę na to ile plastiku produkuję ;). Zmieniam również chemię domową na taką ze lepszym składem (już niedługo napiszę coś więcej o orzechach piorących ;)), ponieważ nawet nie mamy pojęcia ile alergizujących substancji znajduję się chociażby w płynie do płukania czy prania.
Nie sadzę, że to uchroni mnie przed chorobami, złym samopoczuciem czy przed całym złem tego świata. Chociaż każdy z nas widzi do czego wszystko zmierza, niestety do niczego dobrego. Dziś chciałam wam pokazać, że wygląd naszej skóry nie jest uzależniony tylko i wyłącznie od pielęgnacji ;). Tak naprawdę największe znaczenie ma tryb życia jaki prowadzimy ;). Ja mam ochotę dążyć do balansu na wszystkich płaszczyznach życia ;). Jeśli i Ty chcesz zmieniać swoje nawyki zapewne się polubimy :). Jeśli jednak nie podzielasz moich poglądów- no cóż masz do tego całkowite prawo. W takim razie warto jednak zaoszczędzić swój czas i energię na kogoś innego. Naprawdę mam dość słuchania tego, że nie ma sensu czegokolwiek zmieniać, ponieważ chemia jest wszędzie :). Jeśli mogę każdego dnia wybierać mniejsze zło to czemu nie? :)


Mam nadzieję, że dotrwałaś do końca wpisu! Dziękuję za wszystkie miłe słowa i cieszę się, że jesteście ze mną również na blogu!


Copyright © 2016 Kosmetyczny Raj , Blogger