OCM
OCM staję się coraz popularniejszą metodą oczyszczania twarzy. Nie bez powodu
;). Po oleje sięgamy już nie tylko podczas pielęgnacji włosów, ale również
twarzy i ciała. W końcu doceniamy moc matki natury!
Oleje czyli tłuszcze oprócz tego, że
natłuszczają skórę działają nawilżająco- w skład lipidów warstwy rogowej
wchodzą m.in. wolne kwasy tłuszczowe (aż w 28%). Warstwa ta chroni nas przed
nadmierną utratą wody co również ma wpływ na nawilżenie skóry, m.in. przez zbyt
dużą utratę wody skóra staję się odwodniona. Regulują przenikanie
przeznaskórkowe, pracę gruczołów łojowych, oraz każdy olej ma swoje wyjątkowe
właściwości.
Oleje mogą zwalczać wolne rodniki, wspomagać
ochronę przeciwsłoneczną (ale oleje nie są filtrami stabilnymi, dlatego
nie zastąpią tradycyjnych filtrów!), działać przeciwzapalnie,
antybakteryjnie, odkażająco oraz przeciwzmarszczkowo. Dlatego tak
ważne jest to aby olej dobierać kierując się aktualnymi potrzebami skóry
;).
WAŻNE!
Olej, który został podany procesowi rafinacji zostaje
oczyszczony z substancji zapachowych, smakowych i kolorystycznych, ale nie
tylko! Zostaje pozbawiony również wielu cennych kwasów tłuszczowych oraz
składników odżywczo-pielęgnacyjnych (np. witamin). Oleje rafinowane najczęściej
działają jedynie natłuszczająco! Dlatego przy zakupach warto sięgnąć po oleje zimnotłoczone
nierafinowane.
Dzisiaj skupię
się na samym oczyszczaniu skóry olejami! ;)
Na czym to
polega? Po prostu płyn micelarny zastępujecie olejami. Możemy
sięgnąć po produkty gotowe (na których dzisiaj się skupię) lub przygotować
jakiś olejek samodzielnie (was mogę odesłać na profil mojej imienniczki Eweliny
z profilu dbajnatulnie, która na swoim Instagramie dzieli
się takimi przepisami w prosty i przystępny sposób). Następnie olejek z twarzy
należy zmyć emulsją/pianką/żelem- wszystko zależy od tego czego używacie na co
dzień. Cały dalszy, pielęgnacyjny algorytm pozostaje bez zmian.
Dzisiaj przedstawię wam dwa produkty,
których używam od ponad dwóch miesięcy i podzielę się z wami moimi luźnymi
przemyśleniami na temat tej metody ;).
Aksamitny balsam Czarszki
Sobotni, zimowy poranek, dzień moich urodzin..
Od rana czatuje przed komputerem, namiętnie odświeżając stronę https://czarszka.pl/
... Czarszka balsamy wrzuca na stronę właśnie co sobotę. Czy to był znak?
Jestem przekonana, że tak ;). Gdy tylko zobaczyłam, że są już dostępne, od razu
do koszyka wrzuciłam swój upragniony prezent. Powiem tak- zapewne czatować na
ten produkt będę jeszcze nie raz!
Piękna, a zarazem prosta szata graficzna,
solidny, szklany słoiczek i ta myśl, że Czarszka sama przygotowuję i pakuję
balsamy- bezcenna ;).
Teraz przejdźmy do konkretów ;). Balsam służy nam do
demakijażu lub masażu twarzy i w obu przypadkach sprawdza się genialnie.
Demakijaż tym produktem to dosłownie czysta przyjemność! Masełkowata
konsystencja (co myślę, że widać na zdjęciu) po kontakcie ze skórą staje się
bardziej oleista. Kosmetyk kolistymi ruchami należy rozprowadzić na całej
powierzchni twarzy ;). Bez najmniejszych problemów usuwa calutki makijaż i choć
mam bardzo wrażliwe oczy, nie cierpią nadmiernie podczas demakijażu (mgła przed
oczami może pojawić się gdy użyjemy nadmiernej ilości produktu). Muszę
przyznać, że sam demakijaż jest wręcz ekstremalnie przyjemny, a skóra po każdym
użyciu jest niesamowicie gładka, mięciutka i przyjemna w dotyku! Balsam na
skórze pozostawia delikatną oleistą warstwę. Warstwa ta jednak pod wpływem żelu
czy emulsji w znacznym stopniu zmywa się z twarzy ;). To cudo zdecydowanie
pomogło przetrwać mojej skórze największe mrozy! Gdy za oknem było -20 °C, a w mieszkaniu ciągle było włączone
ogrzewanie (co równoznaczne jest z suchym powietrzem i ciągłą, wręcz
ekstremalną zmianą temperatur) moja skóra wyglądała naprawdę dobrze! Balsam ma
delikatnie cytrynową woń i choć nie przepadam za tym zapachem tutaj jest
naprawdę przyjemy.
Jednak największą zaletą
moim zdaniem jest skład, ideał!
INCI: Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil,
Mangifera Indica (Mango) Seed Butter, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Olea
europaea (Olive) Fruit Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Oil, Macadamia
Ternifolia Seed Oil, Arnica Montana Infused Oil, Citrus Grandis (Grapefruit)
Oil, Citrus Sinensis (Sweet Orange) Oil, Citrus Nobilis (Mandarin) Oil.
Ważne!
Najczęściej zadawanym pytaniem na moim instagramie jest- "Czy ten
produkt będzie mnie zapychać?'. Moja odpowiedź zawsze brzmi podobnie ;). Każda
substancja może zapychać, każda! Owszem oleje są potencjalnie komedogenne
(czyli mogą zapychać ujścia gruczołów łojowych), ale nie muszą. Najlepszym
sposobem jest zapisywanie w notesie/zeszycie substancji, które nam szkodzą i
unikanie ich. Pamiętajcie o najważniejszym- nigdy nie zapycha was produkt, a
jedna lub ewentualnie kilka substancji w składzie! Jeśli jakiś olej spowodował
u was wysyp niedoskonałości to nie jest to równoznaczne z tym, że każdy olej na
waszej skórze będzie zachowywał się podobnie. Kupując produkt nie sugerujcie
się opinią innych a składem! Wybierajcie te substancje, które wasza skóra lubi,
a tych, których "nie trawi" unikajcie ;).
Kolejnym produktem jest olejek do
demakijażu marki Resibo.
W składzie znajdziemy m.in olej
lniany, olej z pestek winogron, olej abisyński oraz olej awokado :), a pełny
skład prezentuje się następująco:
Linum
Usitatissimum Seed Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Crambe Abyssinica Seed Oil,
Persea Gratissima Oil, Tocopherol, Leptospermum Scoparium Branch/Leaf Oil,
Parfum, Limonene.
Szczerze mówiąc mam mieszane
odczucia ;). Olejek moim zdaniem ma zbyt wodnistą konsystencję, przez co do
najwydajniejszych nie należy. Dobrze oczyszcza skórę z makijażu, jednak nie
radzi sobie z cięższym podkładem. Paradoksalnie częściej sięgam po ten olejek
gdy makijażu na skórze nie mam. Mam wrażenie, że wtedy jego działanie jest
efektywniejsze. Świetnie oczyszcza skórę z zanieczyszczeń, kurzu czy pyłu.
Działa przeciwzapalnie, koi wszelkie podrażnienia, przyspiesza regenerację
naskórka. Olej z pestek winogron jest najbogatszym źródłem kwasu linolowego
oraz witaminy E. Zwiera sporą dawkę witaminy B6, lecytyny i flawonoidy, dzięki
czemu jest również świetnym antyoksydantem ;). Moim zdaniem olejek
najlepiej sprawdzi się u osób z cerą mieszaną i tłustą, dzięki swoim
przeciwzapalnym, przeciwbakteryjnym i normalizującym właściwościom.
Ważne!
Wolne rodniki to atomy lub grupy
atomów, które mają niesparowane elektrony. To powoduje, że wolne rodniki
zaczynają atakować m.in. związki organiczne stanowiące główny budulec skóry:
białka (kolagen i elastynę), tłuszcze, DNA i inne organiczne składniki budujące
naszą skórę oraz cały organizm. Wolne rodniki powstają m.in. pod wpływem
promieniowania słonecznego, palenia papierosów, zanieczyszczeń, ekspozycji na
metale ciężkie, spożywania niezdrowych tłuszczy trans. Mają również swoje
zalety- walczą z drobnoustrojami (choć działanie negatywne jest o wiele
silniejsze). W prosty jednak sposób można się przed nimi bronić, wprowadzając
do swojej diety i pielęgnacji antyoksydanty. Do najsilniejszych antyoksydantów
zaliczamy: witaminę C, E, kwas ferulowy, koenzym Q10, ale również ekstrakt z
zielonej herbaty, owocu grantu, kurkumę, oleje z pestek malin, nasion chia,
owoców acai i rokitnika, olej sezamowy oraz olej tsubaki.
Podsumowanie
Metodę oczyszczania olejami polecam każdemu! Niestety
oleje przez wciąż panujące stereotypowe myślenie nie są wystarczająco doceniane,
a szkoda. Dobrze dobrany olej powinien przynieść naprawdę ogrom korzyści
zarówno skórze tłustej jak i suchej!
Moja mieszana cera również pokochała metodę OCM, a po
dwóch miesiącach zauważyłam znaczną poprawę kondycji mojej skóry! Z obu produktów
jestem jak najbardziej zadowolona jednak aksamitny balsam Czarszki moim zdaniem
lepiej sprawdzi się u osób z cerą suchą, a olejek Resibo u osób z cerą mieszaną
i tłustą :).
Naszedł czas na
testowanie kolejnych nowości, piszcie w komentarzach jakie olejki Wy polecacie
oraz czy jesteście przekonane do metody OCM! :)